uff... po czterech tygodniach, najeżonych przeszkodami natury obiektywnej i subiektywnej, wreszcie mogę powiedzieć "done", wszystkie zdjęcia "chirurgiczne" są zrobione
stosownie do przyjętej logiki, na koniec plany bardziej ogólne



nie mogę wam jednak darować choćby jednego zdjęcia zatloczonego pola operacyjnego - wszak kota mam na punkcie operacji, a nie lekarzy

PS. mialam napisać o kocie, ale chyba wolę robić zdjęcia